Tymczasem wróćmy do baru

Doktor Dan i ja przenieśliśmy się do stolika w lokalu, skąd mieliśmy świetny widok na wszystkich wchodzących i tłum przy barze. Każda osoba pojawia­jąca się w drzwiach była pod obstrzałem ukradkowych spojrzeń tych, którzy nie byli zajęci spożywaniem kolacji.

Przypatrywaliśmy się temu około dziesięciu minut, gdy do środka wszedł młody mężczyzna, który z powodzeniem mógłby zagrać rolę Johna Waynea. Miałam wrażenie, że to ten przystojny aktor we własnej osobie i w pełnej kowbojskiej krasie kopniakiem otworzył wahadłowe drzwi gospody. Nie wiedziałam, na kogo patrzeć w pierwszej kolejności. Większość kobiet przy barze zareagowała spontanicznie, wysyłając ukryte sygnały, dowodzące ich gotowości i chęci poznania przystojniaka. Niektóre zdjęły nogę z nogi, inne się wyprężyły, pokazując piersi. A jedna wlepiła w niego wzrok i zamachała w powietrzu dłonią.

Kowboj podszedł żwawo do baru, z trzaskiem położył na ladzie kilka dola­rów i powiedział do barmana: „Piwo”. Nawet nie spoglądając w stronę szklan­ki, którą podsunął mu barman, chwycił butelkę i, wsparłszy się na łokciu, spojrzał z niejakim lekceważeniem na zgromadzonych, jakby chciał powie­dzieć: „Jestem barmanem w diabelskiej gospodzie”. Stał do nas teraz przo­dem i mogliśmy dostrzec jego zarozumiały uśmiech i odjechane kowbojki z wężowej skóry z ostrogami, którymi mógłby zatłuc ewentualnie komara w kącie.

Na wielu kobietach nie zrobił tym większego wrażenia i powróciły do swo­ich rozmów. Jednak kilka z nich odebrało jego spojrzenie, które sugerowa­ło, że zamiast nici dentystycznej używa drutu kolczastego, jako pociągające. Ten teatr rozgrywający się na moich oczach, był naprawdę fascynujący. Gdy kowboj opróżnił butelkę, rozejrzałam się po barze. Jedna z kobiet, która ewi­dentnie nie zniechęciła się jego zabójczym wystąpieniem, zasłoniła włosa­mi jedno oko i zaczęła sobie poprawiać tasiemkę przy sukience (patrz Jade w „Zabawie biżuterią”). Inna zwilżyła językiem usta i uśmiechnęła się do nie­go zaczepnie, po czym spuściła wzrok (patrz Sandy w „Oblizywaniu ust”).

Najwyraźniej to ją właśnie sobie upodobał, gdyż odwzajemnił jej uśmiech. Jak na sygnał do rozpoczęcia gry, co przepowiedział zresztą Dan, ona spuś­ciła wzrok. Leil, powiedział, włącz stoper. Nie minie nawet minuta, a znowu popatrzy na niego.

I rzeczywiście, kilkanaście sekund później zrobiła to. Kowboj uraczył ją niesymetrycznym, pełnym sarkazmu uśmiechem, co sprawiło jej wyraźną przyjemność. Znowu odwzajemniła uśmiech, na co on wstał i ruszył w jej stronę.

Dlaczego reakcje kobiet na kowboja są istotne dla naszej dyskusji o USS? Ponieważ zachowanie mężczyzny podczas tych pierwszych minut jest dużo bardziej istotne dla kobiety niż na odwrót. Załóżmy, że wypatrzysz sobie chodzącą seksbombę (prawdziwy strzał w dziesiątkę), taką, która wstrzymuje cały ruch uliczny. W zasadzie nie ma takiej rzeczy na świecie, która mogłaby cię do niej zniechęcić. Pozwoliłbyś jej nawet jeść krakersy w swoim łóżku.

Inaczej jest w przypadku kobiet. Od chwili, kiedy cię zauważą, jesteś jak na próbie generalnej. Kobieta ma bowiem całkiem inny mechanizm w gło­wie niż ty (cóż za niespodzianka). Ciebie może podniecić seksualnie ko­bieta, z którą wcale nie chciałbyś związku – wspaniała kochanka gangste­ra, superlaska z dużym biustem i IQ, któremu bez trudu można dorównać, a na dodatek słodziutka niczym Minnie Mouse – cudowna towarzyszka na jedną noc lub być może dwie, jeśli ma więcej szczęścia. Ale z pewnością nikt, z kim chciałbyś założyć rodzinę.

Kobiety na ogół inaczej postrzegają seks. Mimo że współczesna, wyzwo­lona kobieta nie musi być zakochana, by mieć ochotę baraszkować z tobą na sianie, to jednak musi „coś” do ciebie czuć. To także część planu Matki Natury.

W całym królestwie zwierząt to samiec może się parzyć z wieloma samica­mi i nie musi się o nic troszczyć podczas ich ciąży czy po przyjściu na świat potomstwa. Bo to przecież sprawa samicy.

W pewnym sensie to ona jest odpowiedzialna za jakość osobników przychodzących na świat, a więc czystość gatunku. Z tego właśnie powo­du to samicy będzie bardziej dotyczyła sprawa naznaczenia neuronowego, a więc wypatrywania partnera wykazującego podobieństwo do jej krewnych. Teoretycy ewolucji są zdania, że nawet gdy kobieta decyduje się na jednora­zowy numerek z facetem, z którym nigdy więcej nie ma zamiaru się spotkać, i tak podświadomie jest posłuszna swoim genom.